O książce Sagmeistera i Walsh i tym, jak działa na nas estetyka

Czy piękno da się zmierzyć? Czy złota proporcja naprawdę nas uspokaja? I dlaczego dzieci wolą pejzaże przypominające sawannę? Odcinek podcastu zainspirowany książką Sagmeistera i Walsh to podróż przez historię estetyki, intuicję, matematykę i emocje. Bo piękno, nawet jeśli trudno je opisać, może porządkować świat.

Czy da się opisać piękno?

Kiedy sięgnęłam po książkę Sagmeistera i Walsh o pięknie, nie spodziewałam się, że aż tak mnie poruszy. To właśnie ona zainspirowała mnie do stworzenia odcinka podcastu poświęconego temu tematowi. Piękno – niby znajome, a jednak nieuchwytne. Coś, co od wieków próbujemy zrozumieć, nazwać, zmierzyć. I co fascynuje nie tylko artystów, ale też naukowców, matematyków, filozofów.

Piękno jako działanie, proporcja i prawda

Autorzy książki przywołują wielu badaczy, którzy próbowali zbliżyć się do definicji piękna. Filozof Denis Dutton twierdził, że piękne może być wszystko, co wykonane z mistrzostwem – koncert, mecz piłki nożnej, kunsztownie zbudowany most. Richard Feynman, fizyk i noblista, mówił wręcz: „Można rozpoznać prawdę po jej pięknie i prostocie.” Dla niego piękno było sygnałem, że coś naprawdę działa – jak dobrze skonstruowane równanie czy mechanizm fizyczny.

W latach 30. XX wieku matematyk George David Birkhoff zaproponował równanie na piękno: M = O / C. Miara piękna to stosunek organizacji do złożoności. Im bardziej uporządkowana, a zarazem nieprzesadnie złożona forma – tym większe wrażenie estetyczne. Piękno, jego zdaniem, istnieje tam, gdzie panuje równowaga między chaosem a porządkiem. I choć ten wzór może wydawać się zbyt prosty dla tak złożonego zjawiska, oddaje istotę tego, co tak wielu z nas instynktownie wyczuwa – że piękno daje ukojenie. Poczucie sensu. Czasem nawet ulgi.

Złota proporcja i rytm natury

Nieprzypadkowo tak wiele dzieł sztuki i projektów odwołuje się do złotej proporcji – matematycznej relacji, w której mniejsza część ma się do większej tak, jak większa do całości. Znana już starożytnym Grekom, opisana przez Euklidesa, wykorzystywana przez Leonarda da Vinci – do dziś obecna w architekturze, designie i naturze.

W książce Sagmeistera i Walsh przeprowadzono prosty eksperyment: pokazano użytkownikom Instagrama kilka prostokątów. Ten zgodny ze złotą proporcją był wybierany najczęściej jako najładniejszy. Test powtórzono po kilku miesiącach – wyniki się nie zmieniły. To pokazuje, że pewne układy form działają na nas niemal uniwersalnie.

Podobnie jest z fraktalami – wzorami, które wyglądają jak chaos, ale przy bliższym spojrzeniu układają się w rytmiczne, powtarzalne struktury. Chmury, fale, korony drzew, linie brzegowe – wszystko to wpisuje się w tzw. wymiar fraktalny. Najbardziej kojące dla naszego oka są wzory o złożoności między 1.3 a 1.5. To właśnie dlatego spacer po lesie, patrzenie w ogień czy obserwowanie nieba przynosi spokój. Nasz mózg rozpoznaje te rytmy jako bezpieczne. A piękno, które nie jest ani nudne, ani zbyt skomplikowane – pomaga nam się uspokoić.

Piękno zakodowane w intuicji

To poczucie estetyki może być głęboko zakorzenione. Eksperyment z lat 80. pokazał, że dzieci, nie mając żadnego wykształcenia plastycznego, wybierały jako najładniejszy pejzaż przypominający sawannę: otwarta przestrzeń, kilka drzew, woda, ścieżka ku horyzontowi. Taki krajobraz kiedyś dawał ludziom szansę na przetrwanie. Może właśnie dlatego dziś parki miejskie przypominają sawanny? Wciąż, nieświadomie, wracamy do obrazów, które oznaczały dla naszych przodków bezpieczeństwo.

Tak samo działa intuicja estetyczna w sztuce. Psycholog Chris McManus przeprowadził badanie, w którym uczestnicy mieli wskazać oryginał obrazu Mondriana spośród niemal identycznych kopii. 85% osób trafiło poprawnie – bez wiedzy o historii sztuki. Po prostu wiedzieli. Coś w nas rozpoznaje kompozycję, proporcję, wyczucie. To też jest piękno.

Od Platona po Sagmeistera

Umberto Eco w „Historii piękna” pokazuje, jak to pojęcie zmieniało się przez wieki. Dla Greków piękno było prawem natury. W średniowieczu – odbiciem boskości. W renesansie – wyrazem geniuszu artysty. W romantyzmie – emocją. A dziś? Czasem piękno kojarzy się z banałem. Czymś powierzchownym.

Tymczasem Sagmeister i Walsh przekonują, że prawdziwe piękno nadal ma moc. Że działa na poziomie ciała, emocji, pamięci. Że może być językiem wspólnym – poza gustem, kulturą, zawodem. I że warto się zatrzymać, żeby je zobaczyć.

Bo piękno porządkuje świat. Choćby tylko na chwilę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *